niedziela, 31 lipca 2011

31 lipca 2011r. - mój PIERWSZY KOMENTARZ!

Hohoho! co to był za wieczór!
kiedy odebrałam pocztę i ujrzałam wiadomość "nowy komentarz do posta"
ten blog był do tej pory taką odskocznią,
ale był tylko dla mnie i nie "upubliczniałam" go,
tym większe podekscytowanie z tego komentarza,
a nawet dwóch!
- dziękuję Moniko (kimkolwiek jesteś)!

Niech to będzie wyznacznik momentu,
w którym należy pochwalić się znajomym ;)
- już wkrótce! 

poniedziałek, 25 lipca 2011

wesołe gumeczki do włosów ;)

Coś z niczego - czyli wesołe gumeczki
zrobione ze zwykłych gumek do włosów,
resztek tasiemek od wielkanocnych karczochów
oraz guziczków i...
ta-dam!




wtorek, 19 lipca 2011

niedziela, 17 lipca 2011

zawieszki na firankę

Dziś przedstawiam kolejny twór typu coś z niczego:
oto zawieszki na firankę - czyli maszynki
do robienia tęczowych promyczków ciepłego światła ;)
zrobione z pasmanteryjnych dekorów w 3 rozmiarach,
które połączyłam cieniutkimi drucikami...
... wychodzi na to, że może nie do końca z niczego,
ale za to naprawdę COŚ - coś wyjątkowo przyjemnego... 




piątek, 15 lipca 2011

obciążniki do obrusu

W nadrabianiu zaległości podrzucam również
dość dawno zrobione niewątpliwie z niczego obciążniki do obrusu.
Najpierw zdobyłam materiał na ich wykonanie, a dopiero później je wymyśliłam ;)
było to bowiem tak, że nie mogłam oprzeć się urokowi
ołowianych kul z wymienionego łożyska samochodowego; 
dość długo je z niego wydobywałam a raczej wydłubywałam,
a przy tej okazji wyczwalałam się nieźle tymi smarami,
ale gdy już je wyczyściłam, to choć ciągle nie wiedziałam jeszcze po co mi one,
to już się bardzo z nich cieszyłam i napatrzeć się na nie nie mogłam...
kulałam je dłoniach raz po raz, aż wreszcie przykulał się pomysł oplecenia ich,
a że były takie ciężkie to innego poźytku z nich by nie było,
niż takiego, aby ciężar ten stanowił ich potencjał, a więc: obciążniki do obrusu!
a montuję je za pomocą metalowych żabek od starego karnisza,
który podobnie jak łożysko - był przeznaczony na śmieci.

Oto obciążniki i etap ich powstawania:




czwartek, 14 lipca 2011

~~ rozetkowy zawrót głowy ~~ exploding box z okazji urodzin "Komara"

No i wreszcie ostatni (na dzień dzisiejszy)
twór z rozetką w roli głównej - a może już w pobocznej...
na główną zaś wysuwa się ... KOMAR! -
- symbol, który musiał się pojawić, choćby nie wiem co...
no i z góry też miałam założone, że będzie to "exploding box",
czyli eksplodujące pudełko, a w tej wersji - eksplodujący z pudełka komar ;D
Dopełnienie stanowił komarowy wierszyk,
no i w efekcie wrażenie było też eksplodujące - miło!
Zobaczcie jak to wyglądało: 








tym razem pozdrowienia wędrują do:
najbardziej ulubionego z moich szwagrów ;)

(najbardziej ulubionego - może dlatego, że mam go jednego hehe)

środa, 13 lipca 2011

~~ rozetkowy zawrót głowy ~~ foldery na płyty

Powrotu do rozetek nadszedł czas...
Od momentu, gdy dopadł mnie owy zawrót głowy,
wiedziałam, że rozetka będzie świetnym elementem dekoracyjnym
do kartek komunijnych, jako baza pod "hostię".
Ten właśnie motyw wykorzystałam na folderze na płytę
z nagranym zdjęciami, które obrobiłam w prezencie dla Klaudii
(i tu - pozdrowienia dla całej rodzinki).
Robiąc ten folder przyszedł mi do głowy kolejny pomysł
na wykorzystanie "połowy rozetki".
Poniżej przedstawiam oba twory:




 i przy okazji również jeszcze jeden, choć ciut starszy i nie-rozetkowy:




a to jeszcze nie koniec....





wtorek, 12 lipca 2011

Dzień Ojca

Od rozetek mała przerwa na rzecz pudełeczka z okazji Dnia Ojca.
Spore to było wyzwanie - prezent dla Taty w niedługo po prezencie z okazji Dnia Matki
(który to prezent był "strzałem w dziesiątkę")
i trudno było sprostać wyzwaniu, by przygotować coś, co będzie porównywalne...
ale wymyśliłam i chyba się udało!
Tata otrzymał samochodowy transmiter fm -
- brzmi dość enigmatycznie, ale już wyjaśniam:
wpadłam na pomysł, aby nagrać dla taty "jego" stare utwory,
które pamiętam z dziecieństwa, jako te których często słuchał
lub często podśpiewywał sobie   [  a śpiewa ładnie ;-)  ]
problem był tylko z tym, że nie używa on żadnych odtwarzaczy,
a że często jeździ samochodem,
to przyszedł mi do głowy pomysł zakupu takiego właśnie sprzętu,
a do niego karty pamięci - i to jakiej pamięci !
- takiej co pamięta różne chwile,
gdy odtwarza nagrane na niej miłe dla ucha i serca melodie...
No a prezencik spakował się w takie oto pudełeczko
przyzdobione szpatułkowcem ze spękaną płytką:




a sprostaniu temu wyzwaniu będzie zadość,
gdy pozdrowię tu Tatusia serdecznie :-* 

poniedziałek, 11 lipca 2011

~~ rozetkowy zawrót głowy ~~ zakładka do książki

Po kolejnej przerwie w blogowaniu,
na szczęście nadszedł czas urlopu,
a wraz z nim czas na nadrabianie zaległości...

Zacznę od "rozetkowego zawrotu głowy" -
- sami się przekonacie jak mnie wzięło na te rozetki heh....
Kiedy już odkryłam jak prosto robi się te małe cudeńka,
czułam nieodpartą pokusę ich zwijania,
no i oczywiście pokusie tej uległam...

Jedną z rozetek mogliście już podziwiać na pudełeczku z okazji Dnia Matki,
teraz przedstawiam kolejną, która w największej swej prostocie,
stanowi tak prostą jak i oryginalną narożnikową zakładkę do książki,
która nota bene również wylądowała u mamy,
bowiem ona zrobi z niej lepszy pożytek niż ja,
która póki co do czytania książek jeszcze nie dojrzałam niestety...






a już za moment - zawrotu głowy dalsze skutki
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...