W nadrabianiu zaległości podrzucam również
dość dawno zrobione niewątpliwie z niczego obciążniki do obrusu.
Najpierw zdobyłam materiał na ich wykonanie, a dopiero później je wymyśliłam ;)
było to bowiem tak, że nie mogłam oprzeć się urokowi
ołowianych kul z wymienionego łożyska samochodowego;
dość długo je z niego wydobywałam a raczej wydłubywałam,
a przy tej okazji wyczwalałam się nieźle tymi smarami,
ale gdy już je wyczyściłam, to choć ciągle nie wiedziałam jeszcze po co mi one,
to już się bardzo z nich cieszyłam i napatrzeć się na nie nie mogłam...
to już się bardzo z nich cieszyłam i napatrzeć się na nie nie mogłam...
kulałam je dłoniach raz po raz, aż wreszcie przykulał się pomysł oplecenia ich,
a że były takie ciężkie to innego poźytku z nich by nie było,
niż takiego, aby ciężar ten stanowił ich potencjał, a więc: obciążniki do obrusu!
a montuję je za pomocą metalowych żabek od starego karnisza,
który podobnie jak łożysko - był przeznaczony na śmieci.
Oto obciążniki i etap ich powstawania:
jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuń