Po kolejnej przerwie w blogowaniu,
na szczęście nadszedł czas urlopu,
a wraz z nim czas na nadrabianie zaległości...
Zacznę od "rozetkowego zawrotu głowy" -
- sami się przekonacie jak mnie wzięło na te rozetki heh....
Kiedy już odkryłam jak prosto robi się te małe cudeńka,
czułam nieodpartą pokusę ich zwijania,
no i oczywiście pokusie tej uległam...
Jedną z rozetek mogliście już podziwiać na pudełeczku z okazji Dnia Matki,
teraz przedstawiam kolejną, która w największej swej prostocie,
stanowi tak prostą jak i oryginalną narożnikową zakładkę do książki,
która nota bene również wylądowała u mamy,
bowiem ona zrobi z niej lepszy pożytek niż ja,
która póki co do czytania książek jeszcze nie dojrzałam niestety...
a już za moment - zawrotu głowy dalsze skutki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde zostawione słowo - jest ono dla mnie bardzo cenne!