"Ognia daj lampie mej niechaj płonie" -
- czasem nasze lampy przygasają nieco
i takiego ognia nam trzeba,
co każdy ziąb ogrzeje...
I mi chyba też takiego ognia było trzeba -
- tak metaforycznie ujmując,
a już całkiem przyziemnie - stworzyłam niemalże z niczego
lampioniki, którymi chciałam się pochwalić -
- są to takie oto słoiczkowe lampiony:
które dają tak ciepły i przyjemny ogień,
czerwony i pachnący żurawiną,
że rozgrzeje każdą zmarzniętą duszę i serce:
"Ogniu świeć mocno świeć i wleć do zmarzniętych dusz i serc"
Do innych, gotowych już lampioników,
stworzyłam natomiast taki oto patyczkowy podstawek:
te lampioniki również cudnie pachną - każdy inaczej,
a dostałam je zupełnie niespodziewanie i bezokazyjnie
od Moniki i Roberta, których bardzo serdecznie pozdrawiam ;*
Pozdrowienia ślę też do harcerzy maści wszelakiej,
bo tak mi się te ogniowe piosenki harcerskie przypomniały -
- a sporo ich i co jedna to piękniejsza...
~~ * lallala * ~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde zostawione słowo - jest ono dla mnie bardzo cenne!